Spódnica z kory we wrzosowym kolorze. Charakterystyczna struktura tkaniny pełna przeplatających się wgłębień i wypukłości. Wzdłuż talii ściągnięta gumką. Ozdobiona granatowymi pasami i dużym kwiatem wykonanym z delikatnej tkaniny. Zestawiana najczęściej z granatową bluzką z dekoltem w łódkę. Obszerny materiał układał się tak, jakby noszącą ją osoba założyła pod spód krynolinę.
Czy to ten kwiat, kolor, a może fason sprawiał, że stała się tak wyjątkowa?
„Ach, TA spódnica! Pożyczałam ją”. W obecności jej właścicielki dodaje szeptem: „Bez pytania”.
Dalej wspomina: „Wszyscy się za nią oglądali. Któregoś dnia kierowca autobusu tak się zagapił, że nie ruszył z przystanku”.
„Pamiętam ją! Była śliczna. Uszyła ją koleżanka” – dopowiada kolejna z sióstr.
Fot. M. Lorek
Każda z nich potrafiła wyczarować spodnie, koszulę, sukienkę i sweter z niczego. Na dnie szafy, w dużej brązowej skórzanej torbie, nieco już zakurzonej, znajduje się ona. Niezbędna każdej, jak same mówią, „kryzysowej krawcowej” – maszyna do szycia Łucznik. Nadszarpnięta zębem czasu, choć naciskając pedał odrobinę za mocno, można się zdziwić, jakie osiąga tempo szycia! (Sprawdziłam).
Fot. A. Waścińska
To na tych maszynach, drutach i szydełkach powstawały zachowane na fotografiach arcydzieła.
„Jak ja lubiłam ten sweter! Zrobiłam go na drutach z włóczki, może z anilany? Na pewno nie z wełny, bo ją wtedy trudno było dostać. Miał brązowe i jasne, kolorowe pasy. To zdjęcie zrobione podczas wakacji w Kartuzach”.
„Nie! Byłyśmy w Darłówku. Mam tu swoje ulubione czerwone spodnie. Często w nich chodziłam. Miały luźny fason i cienki, przewiewny materiał”.
Fot. archiwum domowe autorki
Wśród wielu wspomnień pojawia się jeszcze komplet z Hofflandu kupiony za całą pensję, granatowe pantofelki zamawiane u szewca (idealne do spódnicy z kory), turkusowa suknia ślubna z jedwabiu z malowanymi ręcznie kwiatami, pożyczona od koleżanki z pracy.
Fot. archiwum domowe autorki
Niestety, już się nie zachowały. Wciąż jednak fascynują na pożółkłych zdjęciach. Jest też na nich jasnobrązowa suknia z tkaniny spadochronowej ze sznureczkami przy rękawach i założone do niej skórzane rzymianki. Klasa! Na innym zdjęciu fioletowy komplet z wiskozy zestawiony z torebką z juty tworzy stylizację jak z wybiegu.
Fot. archiwum domowe autorki
Niewiele rzeczy z Pewexu, kilka z butiku, ale to te własnoręcznie zrobione na podstawie wykrojów z „Burdy” wspominają najchętniej – i jeszcze to, że w tych trudnych czasach dobrze było mieć siostry.
Alicja Waścińska, Dział Promocji i Komunikacji MNWr
Autorka podzieliła się historią swojej mamy i jej sióstr
Sama nie może wziąć udziału w konkursie MadeinPRL, Wy jednak możecie!